poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Przerywnik

Zanim uraczę Was kolejną opowieścią z moich małych podróży, muszę zrobić mały przerywnik. Z okazji nadejścia wiosny (jupi!) zdecydowałam się na powrót do jazdy na rowerze. Wypucowałam wczoraj moje dwa kółka, Angol napompował opony i wszystko było gotowe na dzisiejszy poranek. Udało mi się nawet szybciej zorganizować z porannymi rytualnymi czynnościami, by być na czas w pracy. I co? I wychodzę sobie dziś rano by wsiąść na rower a tu widzę spektakularną flakę w przedniej oponie.
Masz ci los.
Ale nie to jest najlepsze. Bo gdy zaczęłam przyglądać się oponie by sprawdzić rozmiar, zauważyłam napis: "Made in Poland".

Brawa za spostrzegawczość! Po ponad 2 latach używania zorientowałam się, że jeżdzę na polskim rowerze! Ha! Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdby nie to, że kupiłam go na walijskim car boot od jakiegoś tubylca.

Niezbadane są ścieżki polskich rowerów.

1 komentarz:

  1. Mistrzyni z Ciebie! :) ale tez znam to uczucie, kiedy kupujemy w Austrii w Ikei chodniczek, stolik, czy pufy a pozniej sie okazuje "made in Poland" :) a w Polsce pewnie wszystko "made in China" :)

    OdpowiedzUsuń