poniedziałek, 14 października 2013

O ośmionożnych przychylniej

Nadeszła jesień, tak na dobre. Zrobiło się mokro i zimno, a co za tym idzie, wszelkie żyjątka w poszukiwaniu ciepłego i suchego miejsca chętnie gramolą się do domów. Najlepiej wychodzi to pająkom z prostego powodu - dysponują większą ilością odnóży i potrafią przemieszczać się błyskawicznie szybko. Przekonał się o tym każdy, kto choć raz próbował dopaść uciekającego pająka.
Mój strach przed pająkami jest tematem niejednokrotnie przytaczanym, ale dzisiaj postanowiłam podejść do tematu bardziej racjonalnie. Zainspirowała mnie radiowa pogadanka, której z zapartym tchem słuchałam dzisiaj w pracy.

Otóż tak jakby (tak jakby - bo nie jestem pewna, nie dosłyszałam całej audycji, więc może pod koniec się coś zmieniło) obalono mit, w który usilnie chciałam wierzyć. Kasztany nie odstraszają pająków! Podobno zapach kasztanów miał naturalnie zniechęcać pająki do ugoszczenia się w domostwie, lecz niestety pająki nie posiadają węchu. Co za pech. [Uznajmy, że te kasztany na stoliku są na ozdobę.] Pomysłowa redaktora podrzuciła jednak pokrzepiającą tezę. Może pająk widząc na swej drodze kasztana, myśli "Jaki wielki pająk! Lepiej wezmę nogi za pas, bo jeszcze mnie zje!" i ucieka. Będę się tego trzymać.
Podczas tej krótkiej audycji uspokojono mnie także, że pająki nie są agresywne. Zdają sobie sprawę ze swej kruchej konstrukcji ciała i wolą unikać konfrontacji z człowiekiem. Po tylu uspokajających słowach postanowiłam, że nie będę panikować przy najbliższym starciu, do którego pewnie dojdzie. Nie ma się co oszukiwać.

Jutro terapii dzień drugi.


A poza tym to czekam na zupę kalafiorową i nie mogę się doczekać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz