wtorek, 25 listopada 2025
Za stara na pogo?
sobota, 25 stycznia 2025
Are you still siur?
Yes I am.
A przynajmniej jakaś część mnie, w wolnych chwilach, w zadumie pomiędzy zmywaniem stosu ubrudzonych plastikowych miseczek z psiego pat(r)olu a ściganiem dwulatki, która znowu zabiera starszemu bratu zabawki i wrzuca je do wanny dla frajdy - w tych chwilach gdzieś pomiędzy jeszcze jestem siur.
Nigdy nie wiedziałam tak do końca, co znaczy nie mieć czasu dopóki na świecie nie pojawiły się moje własne latorośle. Nie miałam także pojęcia, co znaczy bezinteresowna miłość, aż dopóki nie trzymałam w ramionach mojego pierworodnego. Oraz nie zdawałam sobie sprawy, że miłość można tak łatwo pomnożyć, biorąc w ramiona drugie dziecko, chociaż wydawało mi się, że już więcej miłości w sobie zmieścić nie mogę. Jednak jestem pojemna.
Wiele się zmieniło, ale jednocześnie dużo pozostało bez zmian. Ciągle jestem w Szuruburu, nadal uwielbiam to miasto, każdej jesieni zakochuję się w nim na nowo. Nadal mam moich przyjaciół, którzy chociaż daleko, to jednak pomagają i ciągle są, mimo wszystko. Nadal nie lubię kminku, ani nie przepadam za gołębiami. Z uczęszczaniem na koncerty trochę trudniej, ale na wszystko jeszcze przyjdzie czas. Do zeszłorocznych sukcesów mogę dodać pierwszy rodzinny woodstock (teraz Pol'and'rock), który wszystkim przypadł do gustu.
Tak sobie myślę, że ten nowy rok będzie inny. Mój poprzedni post pisałam w rozpaczy i przez łzy. Te dwa posty dzieli prawie rok. Dzisiaj mam uśmiech na twarzy. Wychodzę z kokonu kocyka, z nową energią, świadomością i pewnością siebie, że mi się uda. Może powinnam wrócić do pisania?
piątek, 26 stycznia 2024
Voodoo Child
wtorek, 8 stycznia 2019
Czytelnicze podsumowanie roku 2018
Udało mi się przeczytać 5 pozycji, słownie PIĘĆ.
1. "Gwiezdny pył" N. Gaimana. Przyjemna historia, znana, ale jakby ładniejsza, kiedy się ją przeczyta.
2. "Amerykańscy bogowie" tegoż. Zaczęłam od serialu, może niepotrzebnie, bo potem nie umiałam sobie zwizualizować nikogo innego jako Cienia, jak tylko aktora z serialu Netflixa.
3. "Chłopaki Anansiego" tegoż. Luźna kontynuacja poprzedniej pozycji, rozgrywająca się w tym samym świecie. Czytało się lekko i kilka razy uśmiechnęłam się do autora za te polskie akcenty (zresztą nie pierwszy raz po nie sięga).
4. "I nie było już nikogo..." A. Christie. To moja pierwsza książka królowej kryminału, którą poleciła mi kiedyś koleżanka. Czytając to po raz pierwszy, książka miała rasistowski tytuł.
5. "Ciemno, prawie noc" J. Bator. Oj, jak miło przeczytać kawałek dobrej, polskiej prozy... Zajęło mi trochę przyzwyczajenie się do stylu, ale jak już załapałam to aż nie chciało się kończyć lektury.
Na ten rok podtrzymuję swoje postanowienie. Może kiedyś się uda wypełnić je w 100%.
Przyjmuję propozcyje książkowe pod tym postem, tylko poważne oferty.
czwartek, 15 listopada 2018
Raz, dwa... próba mikrofonu
(właśnie sąsiad wracał z papieroska i mijając na korytarzu nasze drzwi wdzięcznie beknął, również pozdrawiam)
Od ostatniego blogowania upłynęło dużo wody w rzece Severn. Sama rzeka kilka razy wylała, a raz prawie się zamieniła w mały strumyk z powodu suszy minionego lata. Ja też trochę się zmieniłam. Dojrzałam niczym walijski cheddar. Mam męża, pełnowymiarową pracę, do której chodzi się w uniformie z imienną plakietką oraz posiadam prawo jazdy. Od ponad trzech lat mieszkam w tym samym miasteczku i nadal pałam do niego sympatią. Dalej podróżuję po Wielkiej Brytanii, może nie do końca tyle, ile bym sobie tego życzyła, ale niestety tyle, na ile czas pozwala, odkrywając coraz to piękniejsze miejsca - Szkocjo, tęsknię! Zyskałam kilka nowych ważnych osób w moim życiu i wciąż poszukuję weny, bo pisanie nie idzie tak gładko jak kiedyś.
Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu poczułam potrzebę powrotu tutaj, na bloga. Nie mam niczego mądrego do powiedzenia, ale w dzisiejszych czasach, kiedy wszystko jest ulotne i tymczasowe jak relacje i zdjęcia na snapchacie, chciałabym mieć coś, do czego wrócę za kilka lat, przeczytam, i pomyślę "ale to zgrabnie napisałam!".
poniedziałek, 15 października 2018
Tak na wszelki wypadek
To tak jakby kilka lat wspomnień zostało mi odebrane. Auć.
Dlatego piszę tu choć kilka zdań, żeby historia się nie powtórzyła. Chociaż w sumie, może mnie coś tknie i wrócę, bo nigdy nie wiadomo...