sobota, 14 grudnia 2013

Unplugged w kuchni

Każdy, kto mnie zna, wie, że kiedy słucham akustycznej płyty Nirvany to może oznaczać tylko jedno.

Właśnie tak minął mi dzisiejszy wieczór - wycinanie ciastek, tychże lukrowanie i Nirvana Unplugged. Do tego mrugające światełka w oknie i ubrana choinka (oczywiście, że żywa, w doniczce ^^).Czy może być lepiej? Święta pełną parą!
Angol poszedł na firmową kolację. Wrócił z niej chwiejnym krokiem, od drzwi podniósł ręce do góry, jakby nie miał nic na swoje usprawiedliwienie i wymamrotał "Jeste pijany". Były drobne komplikacje, problem zagubionej gumki do włosów, zdejmowanie glanów, ale ostatecznie wtoczył się na górę i poszedł spać, bo chciał uniknąć "pijackiego gniewu". Chyba mojego, hihi ^^
Nie myślcie sobie, że tylko on ma tak dobrze. Ja odbębniłam swoją kolację firmową nr 1 wczoraj. Okazało się na miejscu, że jako jedyna zamówiłam przystawkę i pominęłam deser. Tak więc gdy wszyscy przeżuwali główne danie, ja siorbałam zupę (mmm paprykowa!), gdy reszta czekała na deser, ja pałaszowałam główne danie. Oł je, zawsze pod prąd. Ogólnie kolacja była przyjemna, nasza urocza koleżanka zapewniła wszystkim atrakcje w postaci interesujących opowiastek, kopania pod stołem oraz rzucania różnymi przedmiotami w różnych ludzi, a gdy reszta gości najprawdopodobniej miała nas dosyć, wykurzono nas z pubu. Właściwie wydymiono.
Teraz czekam na kolację nr 2, choć znając życie, odbędzie się ona w przyszłym roku. Na następne święta. O ile w ogóle się odbędzie ;)

Widziałam dzisiaj suszony chmiel. Wygląda zaskakująco dobrze; chcę mieć bukiety z suszonego chmielu. Będziemy mogli sobie sypnąć odrobinę chmielowego pyłku prosto do piwa.

Powinnam iść spać. Jutro długi dzień. Jarmark rodem z Frankfurtu i druga część Hobbita w kinie. Dobrze byłoby się wyspać, ale moje intensywne sny (wciąż dają mi popalić) sprawiają, że budzę się zmęczona. Ciekawe, gdzie mnie poniesie tym razem...

3 komentarze:

  1. O, a ja na firmowej imprezie byłem tylko raz w życiu. Graliśmy w kręgle, jedliśmy ile się dało i dostaliśmy talony na alkohol. Dużo alkoholu, tak dużo, że na drugi dzień ludzie przychodzili do pracy z talonami. - Aż szkoda, ze na każdym była wydrukowana data jednej nocy do wykorzystania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takiej imprezie też kiedyś byłam i skończyła się źle - ślady noszę po dziś dzień :D
      Ale widocznie nie umiem już pić tyle, co kiedyś... ;P

      Usuń
    2. Jestem pewien, że to zły alkohol był ;)

      Usuń