World cup! Wszyscy o tym huczą i ja nie będę odstawać, bo kocham oglądać piłkę nożną, gdy grają reprezentacje narodowe. Jest w tym coś bardzo ekscytującego. Dzisiaj będę kibicować Anglii. Nie z pobudek lokalnego patriotyzmu - choć może troszeczkę też - raczej z przyzwyczajenia i sentymentu, bo zawsze im kibicowałam. Lecz dzisiaj patrząc jak Wyspiarze będą się zmagać z Urugwajem pomyślę o Harcie. Pomyślę o tym, że wczoraj gawędziłam sobie z Anne, która co tydzień spotyka się z ojcem bramkarza reprezentacji. Pomyślę o ojcu i popatrzę na Harta inaczej - w końcu to swój chłop z miasta Darwina, który nie poszedł na wesele, które dekorowałam, bo pojechał do Brazylii. To całkowicie zmienia perspektywę ;)
Come on, England!
też będę kibicować Anglii! I też z sentymentu i przyzwyczajenia :)
OdpowiedzUsuńCoś słabo kibicowałyśmy...
Usuńwiem, to samo miałam wczoraj napisać, ale byłam w zbyt wielkim szoku...
UsuńTeraz już po ptokach, Joe wraca do domu :P
OdpowiedzUsuń