wtorek, 5 marca 2013

Owcze sprawy

Ostatnio było o ludziach, teraz będzie o zwierzętach, a dokładniej o stałym elemencie angielskiego krajobrazu, czyli o owcach.
Owce zawsze mi się podobały, gdyż stanowią ozdobny akcent na pastwiskach i wzgórzach. Zachwyciłam się ich widokiem od pierwszego pobytu w UK i już mi tak zostało. Ostatnio mam możliwość obserwowania ich codziennie, więc zauważyłam kilka ciekawych rzeczy.
Wyróżniam trzy rodzaje owiec:
a) te, które na widok zbliżającego się człowieka (czyli mnie) uciekają w popłochu, a osiągając satysfakcjonującą ich odległość, mającą zapewnić jako takie bezpieczeństwo, wpatrują się w przybysza owczym zezem, bagatelizując wcześniejszą ucieczkę,
b) te, które na widok zbliżającego się człowieka zaskoczone zerkają na przybysza przerywając przeżuwanie i w zależności od oceny sytuacji albo wracają do wcześniejszego zajęcia, albo postępują jak owce a),
c) te, które się wpatrują w przechodnia ciągle przeżuwając - wydają się być najbardziej zrelaksowane.
Oczywiście trafiają się wyjątki, takie jak jedna syjamska owca*, która co ranek przechodzi przez dziurę w ogrodzeniu i pasie się na mojej dróżce, a kiedy mnie zauważa, zaczyna panicznie przebierać kopytkami i szukać szczeliny, aby czym prędzej czmychnąć z drogi. Ta jest dość odważna. Albo głupia, jeszcze nie wiem.
Czasami owce potrafią udawać przeziębionego człowieka. Kaszlą i kichają w bardzo przekonujący sposób. Aż chce się powiedzieć "na zdrowie" lub lepiej "bless you", żeby rozumiały.
Owce potrafią też wykonywać znaną sztuczkę pt "zdechła owca". Nabrałam się już kilka razy. Tylko w jednym przypadku kopytka sztywno sterczały w poziomie i miałam pewność, że to nie sztuczka.
Zbliża się wiosna i owieczki czują powiew miłości. Wielce rozochocone, brykają i podskakują, a barany toczą między sobą walki. Już nie mogę się doczekać jagniątek, bo są przecudne...
Lecz wśród tych niebyt bystrych, płochych, pociesznych parzystokopytnych, występują ewenementy. Nasi znajomi, pracujący w rzeźni, pokazali mi niedawno kilka owiec, które są tak wytresowane, aby zaganiać stada niewiniątek przeznaczone na ubój, lecz same się wycofują i nie podążają za instynktem stadnym. Prowadzą tłumy na rzeź, dosłownie.


W książce mojego dzieciństwa, czyli w "Dzieciach z Bullerbyn", główna bohaterka, Lisa, zaopiekowała się osieroconym jagniątkiem. Pamiętam, że marzyłam o tym, by mieć swoją własną owieczkę... może uda mi się to marzenie zrealizować? :>
Choć owca to nie koza, nie potrafi śpiewać. Lecz umówmy się, nie można mieć wszystkiego :)




*- owca syjamska = w mojej terminologii owca, która ma czarne ciało i białą wełnę.

1 komentarz: