niedziela, 5 października 2014

O pszczółkach bez podtekstów

Wohooo! Demon prędkości. Powinnam zacząć więcej zarabiać, aby mnie było stać na ewentualne naprawy. Angol mi mówi o tym już od dawna, ale teraz sama się przekonałam.

Tak spoglądam, trochę niepewna, na statystyki i mam pewne podejrzenia, że w związku z moim kontrowersyjnym nickiem mam na moim własnym miejscu internetu jakichś niechcianych gości poszukujących mocnych wrażeń. Gdybym tylko przemyślała przyszłość mojej spontanicznej decyzji może byłoby inaczej... Może.
A propos. Czy wiedzieliście o tym, że truteń po zapłodnieniu pszczoły umiera? I to nie byle jak - jego śmierć jest bardzo damatyczna. Mianowicie tuż po spełnionym zadaniu, które odbywa się w locie, biedakowi odpada penis z charakterystycznym dźwiękiem, a on sam pada bez życia na ziemię. Los trutnia jest jeszcze gorszy niż los pana traszki - chyba lepiej czegoś nie mieć wcale, niż mieć i stracić oraz momentalnie umrzeć.

Pff. Jestem niepoważna. Piszę o pszczółkach i penisach, a potem dziwię się, że statystyki rosną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz