sobota, 24 stycznia 2015

Umowna zima

Umownie nadal mamy zimę. Po śniegu zostało tylko wpomnienie i zdjęcia, ale ciągle jest zimno i jak zawieje to robi się nieprzyjemnie. Wybraliśmy się na łyżwy. Tradycyjnie, na dobry początek roku. Zawstydzona przez dzieci oraz "Kanadyjczyka" (jeździł na łyżwach, jakby się w nich urodził, miał ubrane spodnie za kolano a na łydce wytatuowaną linijkę do pomiaru śniegu) próbowałam zrobić wszystko, żeby się nie przewrócić. Czego nie można powiedzieć o Angolu, który napastował dzieci. I mnie popychał. Bebok.
Zgubił mi się lisek. Może zna drogę do domu i wróci? Jeśli nie, liczę na to, że znajdzie nowego właściciela, który się nim zaopiekuje...

Nie mam wiele do napisania, ale gdyby ktoś się martwił, że tak milczę to piszę. Ot co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz