Oko mi lata. Konkretniej drga mi lewa powieka i to już ponad tydzień. Nic jej nie pomaga. Ani magnez, ani gorzka czekolada, ani banany, ani... inne rzeczy. Mam pod powieką obcego, który chce się wydostać na ten świat i nic go nie powstrzyma. Nie ma nic bardziej irytującego, ale jednocześnie czuję się jak w kreskówce. Mało brakuje, żebym zaczęła się drzeć BWAAAAAAAH!
Odbyłam dramatyczną podróż samolotem, na której wspomnienie oblatuje mnie nieprzyjemny dreszcz. Przynajmniej bardzo się cieszyłam z wysiadania z samolotu i jak nigdy wcześniej przebierałam żwawo nóżkami do wyjścia. Następnym razem poczekam, aż wszystkie maluchy się usadowią, dopiero potem ja poszukam miejsca dla siebie, bo to nie na moje nerwy :P
Dobra. Zostało mi już tak mało czasu, muszę się sprężać i do boju, bo zaczynają mnie denerwować chwalipięty z ryjbuka, które się tytułują i publikują zdjęcia swoich ukończonych, wypieszczonych prac w twardych (!) okładkach. Wcale mnie to nie motywuje, tylko wkurza. Że ja taka opóźniona :P To zły znak, zatem, do abordażu, siureczku.
A jutro Jelonek w Wiatraku z obiecaną od dawna audiencją Królowej :)
no broń się już :D wtedy poczujesz love, peace i freedom :D
OdpowiedzUsuńa z tą powieką to Kóla też tak ma ... może to jakiś niezidentyfikowany wirus!!!?
To oby, mówię Ci! Obcy schowany pod powieką!
Usuńto ja też się pochwalę swoją pracą magisterską - mam już 4 strony!!!
OdpowiedzUsuńmmm
Dziewczyno, opanuj się trochę, wyhamuj, bo szalejesz...
Usuń