środa, 20 czerwca 2012

Luksusowe składy PKP

Nie ma meczu i tak jakoś łyso. Nie ma co oglądać, nie ma na co czekać. Mój ty smutku, co ja pocznę, jak się Euro skończy?
Ostatnimi czasy skwar taki, że zwykła wyprawa do sklepu po niezbędne rzeczy zamienia się w tropikalną ekspedycję. Oczywiście ja, no-life, zamiast korzystać z idealnej pogody na narzekanie "ale gorąco", siedzę z nosem w monitorze, starych notatkach z romantyzmu (nie przypuszczałam, że jeszcze mi się kiedyś przydadzą!) i książkach, wypożyczonych na ostatnią chwilę. Jest bosko, parno i wilgotno. Chociaż wyjątkiem był poniedziałek, bo pojechałam na wydział, aby zaznać trochę dreszczyku emocji. Piernik zyskał trzy literki przed nazwiskiem, czego serdecznie jej gratuluję, a ja przekonałam się, że obrona nie taka straszna jak ją malują. Przecież to tylko "gruntowne sprawdzenie wiedzy z pięciu lat". :P Przy okazji zażyłam sauny w jednym ze składów PKP. Taki gratis, na który załapać się mogą jedynie pasażerowie posiadający bilet na Przewozy Regionalne, klasa 2. Na szczęście bez względu na zniżki.
A propos zniżek, moja legitymacja studencka poczuła nóż na gardle, albo raczej skórę na naklejce. Zaczęła ścierać mi się data ważności i teraz trzeba użyć zooma lub funkcji zmrużenia oczu z jednoczesnym przysunięciem legitki bliżej, by upewnić się, że ona wciąż jest ważna. Bo jest ważna! I jeszcze będzie, ja nie mogę się jej szybko pozbyć, nie chcę...

Jutro przy odrobinie szczęścia znowu skorzystam z sauny, ponieważ mam zamiar wbić się na egzamin z romantyzmu - haha taki żarcik - a później... Kto wie, może komuś sprawię przyjemność pewną gazetką? :) Poza tym muszę nadmienić, że jutro jest ważny dzień. Sąsiadka będzie się bronić, więc trzymamy kciuki, żeby jej nie zatkało.

Hm. Chciałabym coś jeszcze fajnego napisać, ale moja łatwość budowania wypowiedzi została zatracona jakieś dwa, trzy miesiące temu, dlatego by już się nad pisaniem za bardzo nie głowić, po prostu obejrzę Six Feet Under.
W końcu relaks mi się też należy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz