niedziela, 5 stycznia 2014

Cisowa niedziela

O, leniwa niedzielo! Zbawienie moje! Tak rzadko cię mam, a gdy już cię mam celebruję bez wstydu.
Wstałam sobie późno i siedząc na sofie, owinięta szlafrokiem pałaszowałam jogurt waniliowy (bez laktozy) na śniadanie. Oglądaliśmy z Angolem najnowszy odcinek "The Big Bang Theory" i cieszyłam się, że mam wolne. Było mi tak błogo! Tak spokojnie! Tak beztro...
Riiing, riiing!
Mój telefon. Dzwoni szefowa nr 2. A właściwie nr 3. O co chodzi? Dlaczego mnie chcą w niedzielny poranek? Czyżby...? Od razu czai się myśl "czy ja mam być właśnie w pracy?" 

Okazało się, że moje domysły były prawdziwe. Klasyczna wtopa. Na szczęście moi przełożeni tak mnie kochają, że wybaczyli moje przeoczenie (klnę się na ogórki, naprawdę nie wiedziałam, że jestem wpisana w grafik). Ponadto spekuluję, że moja seksowna chrypka również pomogła - brzmiałam, jakby mnie właśnie obudzono z pijackiego snu. 

Ain't no rest for the wicked.

Przy okazji niedzieli - zastanawiałam się ostatnio, dlaczego przy kościołach w Anglii zawsze rosną cisy. Przypadek? Tradycja? A może kaprys?

Poszperałam trochę i okazało się, że te powoli rosnące, trujące drzewa są elementem pogańskich wierzeń i druidzkich zwyczajów. Cis jako roślina wiecznie zielona miał kojarzyć się z nieśmiertelnością duszy. Później dopiero pogląd ten przejęło chrześcijaństwo.
Z innego źródła dowiedziałam się, że cisy sadzone były przy kościelnych trawnikach i cmentarzach, aby chronić je od wiatru. Z drugiej strony drewno cisowe jest elastyczne i twarde, więc służyło za idealny materiał do wyrobu łuków*. Chroniły więc kościoły w podwójnym tego słowa znaczeniu. Dodatkowo na ogrodzony teren kościoła wstępu nie miały zwierzęta hodowlane, nie mogły więc otruć się poprzez spożycie liści czy owoców cisu. Wszystkie te teorie są jedynie domysłami, ale rysuje się z nich pewien schemat. 
W typowym ogródku przykościelnym znaleźć można cis rosnący tuż nad bramą wejściową (wszystkie są niemal identyczne) oraz przy wejściu do kościoła, które zazwyczaj znajduje się z boku nawy.
To tyle z ciekawostek przy niedzieli :)

Miłego tygodnia, Misiaczki! 


* - edytowane, wdarł się błąd tłumacza, czyli mój :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz