czwartek, 2 stycznia 2014

Styczniu, nie bądź na mnie zły...

Mam głos jak rozrusznik traktora. Wcale nie seksownie. Nie potrafię nad nim zapanować (nad głosem, nie nad traktorem, choć nad traktorem pewnie też bym nie umiała) i próbując coś powiedzieć męczę się strasznie. Żeby ta chrypa wynikała z imprezy, tak jak na sylwestra w 2008 - rany, to tak dawno było?! Chociaż w sumie... wtedy też byłam chora.
No w każdym razie nie lubię sylwestrów, ale ten nie był zły. Przekonałam się, że dzieci są bardzo stresujące, ale i wyrabiają bicepsa. Wódka wchodziła źle, ale potem było już wszystko jedno. Ania uratowała imprezę przynosząc szampana po północy, lecz niestety nikt nie chciał go pić, gdyż okazało się, że jest gorący. Kac mnie oszczędził i nie nadszedł wcale. Idealnie :)

A ten rok powinniśmy przywitać w naszym stylu, czyli... idziemy do kina!

Piosenka miesiąca :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz