środa, 18 kwietnia 2012

Staropolskie nowinki

Dzięki uprzejmości Szczura i jej pojemnej torbie odzyskałam muffinkownicę, co oznacza, że mogę znowu piec moje rarytasy (pozazdrościłam Rudzielcowi tych z rabarbarem :P). Jupi! Papilotki w zebrę zdały egzamin. Są warte swojej ceny. A ja mam ochotę wypróbować tyle przepisów, że nie wiem, od którego zacząć i nie wiem, kto to wszystko będzie zjadał. Oczywiście, zjadającą mogłabym być ja, ale mogłoby to niefortunnie odbić się na moich gabarytach.
Szczur zabiła mi dziś klina i od momentu naszej rozmowy zastanawiam się, czy jeszcze lewooczna czy prawooczna; lewouszna czy prawouszna; lewonożna czy prawonożna. Nawet nie potrafię tego sprawdzić, bo za bardzo się nad tym zastanawiam. Wiedziałam, że tak będzie :P

Jaka to wstrętna ironia, że dopiero po prawie pięciu latach studiowania okres staropolszczyzny stał się dla mnie interesujący. Gdybym na pierwszym roku czytała odpowiednie lektury zamiast studiowania notatek z poprzedniej grupy lub wałkowania Kochanowskiego to może nie miałabym poprawki... Przynajmniej teraz dobrze się bawię, doczytując się czarodziejskich mocy kamieni, roślin oraz zwierząt. Wiedzieliście, że nie można było zasnąć w cieniu cisa, bo groziło to śmiercią? Albo że salamandry i węże przynosiły szczęście, a pies był zwierzęciem demonicznym? No i po co podkowa na drzwiach domu? By broniła przez złym, magicznym wpływem z zewnątrz.
Dobra. Poopowiadałabym więcej, ale jestem wciąż w trakcie lektury, poza tym pora zabrać się za obowiązki (i tym razem nie mam na myśli oglądania "Przyjaciół"... a szkoda).
Bywajcie, moi drodzy ziomkowie.

9 komentarzy:

  1. w domu mam dwa tomu encyklopedii staropolskiej :D a o przesądach to i ja się uczyłam :D na przedmiocie o nazwie: polska kultura ludowa, trochę tęsknię za tym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo ciekawe, wiele zagadek się wyjaśnia podczas takich zajęć i żałuję, że wcześniej się tym nie zainteresowałam :)

      Usuń
  2. doczytałam dwa zdania, zaraz reszta, ale papilotki w zebrę! ! ! ! ja pierdziele! skąd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera... miały być dla Ciebie, bo wiedziałam, że Ci się spodobają!
      Czekały tak długo, i czekały, i czekały, aż nastąpiła sytuacja awaryjna - wybacz - i musiałam ich użyć. Obiecuję, że znajdę takie same i tym razem je dostaniesz choćby mnie torturowali.

      Usuń
    2. WOW dla mnie? wow! nie ma sprawy, muffinki muszą wyglądać w nich odlotowo! ^^ ja to wiadomo zeberka, panetrka, ostatnio groszki, duuuzo, najlepiej na różowym tle... poprzewracalo sie we łbie na starośc;p A jak trzeba mieszkać ciasto to ja jestem oburączna (tak jakos):P

      Usuń
    3. Po prostu kobieciejemy ;)

      Usuń
    4. o matko... nie gadaj.

      Usuń
  3. W zebrę?? Łał! Ja mam tylko w krateczkę, ale ze mnie dziad!! Rabarbarowe cokolwiek polecam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko będę mieć rabarbar to spróbuję, no bo skoro Ty polecasz to nie może być złe :P

    OdpowiedzUsuń