wtorek, 2 kwietnia 2013

Z jajami

Cholera!
Przegapiłam prima aprilis, a mogłabym zaszaleć z jakimś żarciku, w stylu, że jestem w ciąży. To zawsze działa, a teraz może podziałałoby nawet lepiej, niż dotychczas :P
Niestety, taka jestem zapracowana, że nie miałam okazji wypróbować. Wielkanoc minęła bardzo nietypowo i w przeciwieństwie do polskich realiów, bez śniegu. Było dość wiosennie. Miałam okazję spędzić bardzo miłą niedzielę z tradycyjnym, poświęconym (!) śniadaniem, a popołudniu w stylu brytyjskim bawić się w szukanie czekoladowych jajek. Co do śniadania, muszę wszem i wobec ogłosić, że Angol się postarał i przygotował wspaniałe pisanki. Były jedyne w swoim rodzaju, bo spersonalizowane :) Nowością było dla mnie chlipanie białego barszczu do śniadania, ale przyznaję się, bardzo mi to zasmakowało. Gdy skończyliśmy ucztować i wymieniać świąteczne telefony z rodzinami w Polsce, pojechaliśmy wraz ze znajomymi do MM, mojej "byłej" pracy, żeby zjeść curly fries, wypić smoothies i poszaleć na zjeżdżalniach. Spotkaliśmy Wielkanocnego Zajączka, który miał tańczyć, ale chyba mu się nie za bardzo chciało (złożę skargę :P). Wzięliśmy także udział w egg hunt, czyli poszukiwaniu jajek. W zasadzie szukaliśmy 26 pytań, które ukryte były w konstrukcjach sali zabaw i czasem trzeba było się nieźle nagimnastykować, aby je zauważyć - dobra forma spalania kalorii! Gdy już się znalazło pytanie należało na nie odpowiedzieć, co stanowiło poważniejszy problem... Owszem, znam się trochę na bajkach, ale nie na tych brytyjskich. Na szczęście Maks ma ten temat opanowany do perfekcji. Obydwoje kulejemy w znajomości tradycji wielkanocnych w Zjednoczonym Królestwie oraz, wstyd się przyznać, nie mamy zielonego pojęcia o rodzinie Królowej, ale jakoś wyszliśmy z testu cało i... zajęliśmy drugie miejsce! Nie wspomnę, że niektórzy oszukiwali i szukali odpowiedzi w googlach i nie poskarżę, gdyż pod koniec dzielili się swą wiedzą :P Dzięki temu wiem, że w Kalifornii znajdują się Czekoladowe Góry.

Zresztą czekolada to był motyw przewodni tych świąt (Angol zgodził się na kakaowe muffinki - z kawałkami białej czekolady i kokosem). Kremowe jajka czekoladowe również. Jeszcze kilka zostało, więc je zjem, ale później zacznę się hamować z łakociami :P

Tak sobie obiecuję :P

Mam nadzieję, że Wy również mieliście udany świąteczny czas, że zbudowaliście bałwana z króliczą głową i że rzucaliście się śnieżkami w śmigusa dyngusa. Tak trzeba :)

A poza tym przeczytałam w sieci, że ten śnieg to tylko jedna z form promocji trzeciego sezonu "Gry o tron", więc głowy do góry! Sezon ruszył, zatem kampania reklamowa może się już skończyć ;)

2 komentarze:

  1. Też nie mogę narzekać na tegoroczne Święta, ale pozytywnie zazdroszczę aktywności :-)

    OdpowiedzUsuń