Piękny, słoneczny weekend. Letnie sukienki same wychodzą z szafy. Jest cudownie :)
Przypomniała mi się scena z wesela (nie Wyspiańskiego, tylko Dziwadłowego i Żandarmowego). Siedzimy przy stole, przerwa w tańcach. Podano zakąski, frykasy i pieczywo. Sięgam po jedną kromkę. Potem drugą, trzecią, czwartą. Nie mogę przestać, bo dawno nie jadłam tak cudownego chleba! Angol patrzy na mnie i mówi:
- Bread makes you fat.
Na co ja z pełnymi ustami w stylu Pilgrimowym:
- Bread makes you fat?!?
Bread made me fat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz