niedziela, 13 stycznia 2013

Wygwizdałam

Pani Rozmaryn przepowiedziała mi wczoraj, że będę szczęśliwa w weekend, bo widziała prognozę pogody i ma padać śnieg. Ucieszyłam się bardzo, bo od razu wyobraziłam sobie białe drogi, białe drzewa, białe dachy i puch unoszący się w delikatnym powiewie wiatru, wciąż prószący z nieba. Co za niedorzeczność. Lecz pomarzyć zawsze mogę. Pani Rozmaryn jednak miała sporo racji, bo weekend trwa, a ja bardzo szczęśliwa jestem.
Z kilku powodów.
Po pierwsze - spadł śnieg! No i co z tego, że tylko w górach, i że jedyne wzgórze poryte śniegiem pomyliłam z chmurą (bardziej prawdopodobnym było, że chmura udaje ośnieżony szczyt...). Spadł śnieg? Ależ spadł. I właśnie dlatego jestem szczęśliwa, bo wreszcie to wygwizdałam/wynuciłam ^^
Po wtóre - wczorajszy wieczór był uwieńczony niespodzianką! Otóż mój szarmancki mężczyzna zabrał  mnie do restauracji na pełnowymiarową kolację plus drinki. Naprawdę! Takie z nas burżuje, mieszkamy sobie na wsi to chociaż w weekend będziemy ociekać snobizmem i przeżuwać sery z krakersami z serwetkami na kolanach.

Ok, ok, żartowałam. Rzeczywiście byliśmy w restauracji. Na zaległej świątecznej kolacji z pracy Angola. Było dobre jedzonko, drinki za darmo i pokaz akrobacji Konrada. Później imprezka nieco zmieniła poziom. Wylądowaliśmy w domu Wioli i Konrada oglądając koncerty z Przystanków Woodstock. Zrobiło się nam tak błogo... Wróciłam do domu szczęśliwa i bardzo możliwe, że delikatny wpływ na to miała tajemna mikstura o smaku ananasa i anyżu.
Ponadto jestem szczęśliwa, bo miałam dziś wzbogacić moją szafę o spódnicę, na którą zerkam od pięciu miesięcy. Jednak plany się zmieniły z powodu miłości od pierwszego wejrzenia i dotknięcia pewnej tuniki... Spódnica czeka na mnie tyle czasu, więc może jeszcze poczeka troszeczkę :)

Dobra rada na przyszłość. Nie próbujcie tańczyć jak Van Damme, kiedy na nogach macie klapki, a w promieniu metra stoi suszarka z praniem i rozbity szklany pojemnik.

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę śniegu, bo na pewno u Was to jakoś wygląda. Nie to co tu...

    OdpowiedzUsuń