piątek, 5 lipca 2013

Formalnie i profesjonalnie

Kolejny tydzień za mną. I za Tobą też, nie łudźmy się. Ale w tym miejscu skupiamy się bardziej na mnie, więc, no, sam rozumiesz.

Dni pełne sztucznego mchu, herbaty i sztucznego mchu w herbacie. Udało mi się znów zobaczyć kawałek Anglii, dzięki dwóm skrajne różnym instalacjom - urodziny córki farmera w ogromnym namiocie na farmie oraz klasyczne wesele w monumentalnej rezydencji w stylu gregoriańskim z rozległym ogrodem. Poza tym próbowałam przykleić szefową do stołu, dostałam firmową bluzkę (jeeej!) i założyłam konto bankowe w UK.
O tym ostatnim chciałam opowiedzieć.
Królowa zawsze stresowała się, kiedy czekała ją wizyta w banku. Przyznaję, że troszeczkę mi się to dziś udzieliło, bo to poważna sprawa - bank, konto, zarobki, paszporty, dowody... a czy mam wszystko, co jest mi potrzebne? A może o czymś nie wiem? Słowem dużo formalności. Jednakże po wejściu do lokalnego banku stres gdzieś się ulotnił. Poczekałam grzecznie na umówione wcześniej spotkanie i po chwili bardzo sympatyczna pani w średnim wieku zarosiła mnie do jej pokoju. Przy przekraczaniu progu pokazała mi swoje świeżo nabyte kwiaty ustawione w kącie, które zaplanowała zasadzić w ten weekend w swoim ogrodzie. Jak możecie się domyślać już po wstępie, całe spotkanie było niesamowicie przyjemne, a wszelkie formalności zostały mi jasno przedstawione i wyjaśnione. Przy okazji nasłuchałam się komplementów oraz zostałam zapewniona, że mogę dzwonić do pani bankierki, jeśli tylko będę mieć problem lub pytanie... albo gdy będę chciała porozmawiać o pogodzie czy o ogródku i kwiatach :)
Morał z tej opowieści jest taki, iż poczyniłam kolejny kroczek do przodu, a gdy będę chciała sobie poprawić humor i zaczerpnąć pozytywnej energii, przejdę się do banku ^^


Za 3 tygodnie Polska!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz