czwartek, 18 lipca 2013

Pearls'N'Roses

Ewidentnie nie odznaczyłam się dzisiaj bystrością umysłu. Aż zawstydziłam samą siebie. Dzień obfitował w "blonde moments" (a może powinnam napisać "blue moments"), lecz na szczęście nie byłam w nich osamotniona. Łatwo można spowolnić myślenie wśród tak wielu ślicznych rzeczy i przy tej pogodzie.
Bo właśnie, pogoda - standardowy temat rozmów Brytyjczyków - zaskakuje. Takich upałów jeszcze tutaj nie doświadczyłam. Szkoda, że moje letnie ubrania spoczywają poukładane na szafce w Polsce. Za to mam pretekst, by kupić sobie coś nowego - raz tylko prażyłam się w jeansach i dosyć, basta! Nigdy więcej. Rozpuścić się można.
"My nie przyzwyczajeni..." ja też nie, czuję się totalnie zaskoczona. Mogę się założyć o cydra, że jak wreszcie przytacham te legendarne letnie ubrania na Wyspy, pogoda ukaże swą angielską stronę ostentacyjnie wystawiając mi język.


Póki co, rozkoszuję się. Nie narzekam. Ani troszeczkę, bo jest p.i.ę.k.n.i.e.


PS. Do przygód w trakcie pedałowania dopisuję atak kaczki na nieuzbrojonego rowerzystę-siura. Zaczynam rozważać kupno kasku.

1 komentarz: