Lubię Anglię. Jednak Anglię wiosną - kocham! Szczególnie, gdy świeci słońce i gdy wieje ciepły wiatr.
Dziś zakochałam się na nowo w miasteczku Ludlow, które skradło moje serce po raz kolejny. Uwielbiam angielskie ogrody, przytulone do ścian domków, wybujałe, dzikie, nieposkromione, ale w miniaturowym wydaniu. Przez te kuszące kwiaty mam ciągotki kleptomanki.
Ponadto nigdy nie byłam uzdolnionym ogrodnikiem, ale dziś zauważyłam, że moja kolendra skomplementowała moje umiejętności i zakwitła! Radość moja była ogromna i ... krótkotrwała, bo niestety kwiaty należy urywać. Jednakże te kilkanaście sekund tuż po odkryciu było bezcenne. Warto było :)
Kanapki na ławce w parku. Orany wybrzmiewające z wnętrza średniowiecznego kościoła. Angol obok. Czego więcej? Wszystko inne nie ważne, poradzimy sobie.
A za miesiąc... :D
Wiosna budzi pozytywne emocje... nawet w Anglii. A co za miesiąc?
OdpowiedzUsuńZa miesiąc będę mieć gościa ;)
OdpowiedzUsuńJasne, że sobie poradzicie! Hmmm, gościa? Kogo, kogo? ;D
OdpowiedzUsuńTy już dobrze wiesz kogo ^^
UsuńZnaczy co? Jakiś polak darł się w kościele: "Ooooo ranyyyyy!" ?
OdpowiedzUsuń:D Jak kiedyś będę pisać książkę to mianuję Cię moim pierwszym korektorem :D
UsuńOrgany miały być, ale w sumie... orany lepiej wygląda :P